— Setny tom Bibljoteki Boya? Już?
— Jakto już? — odparł, wzruszając ramionami, Boy, jak zawsze nawpół kpiarski, nawpół opętany jakąś myślą. — Chyba dopiero! Leżał gotowy w tece oddawna, ale nie miałem czasu się nim zająć. Tyle się awanturowałem w ostatnim roku...
— Nic dziwnego, że w tych warunkach zapomniał pan nieco o przekładach...
— Tak. W ostatnim czasie coraz więcej sprzeniewierzałem się tej pracy. Ale nie odrzekam się jej bynajmniej. To jest znakomite schronienie na chwile odpływu, neurastenji, to działa wprost leczniczo. No i co za miła asekuracja na przyszłość, co za uczucie bezpieczeństwa: mieć w zanadrzu rodzaj pracy literackiej, który można uprawiać nawet będąc już zupełnym ramolem. Cóż za gwarancja honorowej starości, iluż pisarzom oszczędziłaby ona przykrego schyłku! Coprawda pisarze nieraz w czem innem znajdują ratunek: rzucają się w ramiona polityce, partji; wówczas mają rękojmię, że choćby pisali brednie,
Strona:PL Tadeusz Boy-Żeleński - Marzenie i pysk.djvu/204
Ta strona została uwierzytelniona.
SETNY TOM BIBLJOTEKI BOY‘A.
(Rozmowa z Boyem-Żeleńskim).