stronicami wędruje oko po małych siołach, zapewne uroczych, ale z punktu widzenia wydawcy mało przedstawiających nadzieji. Dowiaduję się mimochodem, że gmina Bebło ma aż trzech kowali: chcecie wiedzieć ich nazwiska? Oto są: Grzybowski, Turchoń i Wiecheć. Bydłem handluje pan Zacierucha, a artykułami spożywczemi panowie J. Kilich i F. Misztal. Czy który z nich pokocha się kiedy w zuchwałym uroku małej Lamiel? Jedźmy dalej. Bęczków... wiatraki... pp. Matuszewski i Sito... Jedźmy dalej. Będkowice... Bedusz... Będzin. Będzin! Hurra! Tu będzie połów obfity, lekarze, adwokaci, dyrektorzy, ulice pięknie ponazywane, domy pięknie ponumerowane: dr. Barylski (chor. wener.) mieszka przy ulicy Małachowskiego nr. 15, dr. Dunaj ul. Kołłątaja nr. 33, znać wzorowy porządek, czuje się pod nogami suche bruki, słyszy się niemal dźwięki jazzu dochodzące z jasno oświetlonej kawiarni. Niech żyje Będzin, dwieście prospektów do Będzina, czterysta prospektów do Będzina! I znowu bierz, literacie, kij pielgrzymi, i wędruj dalej. Biała dolna... Biała górna... Biała wielka... Białaczów... Białaczów, jest apteka p. Kołkiewicza, jeden prospekt. Białobrzegi... St. Bobiatyńska, akuszerka...
Oto jest najbardziej nowoczesna technika wydawnicza.
Świeżo tygodnik Świat chciał mnie zaprosić do udziału w ankiecie na temat: „Co pan czyta?” Wymówiłem się; nie mogłem przecież powiedzieć, że czy-