bów mają moc, oczywiście wszystko podług taksy, i to słonej.
To dla wybranych. Średniacy mają inny sposób: zmienić wiarę. Zmiana wiary dla celów rozwodowych stała się czemś najpotoczniejszem. Dyskutuje się ją na zimno w kancelarji adwokata w kosztorysie, ile że jest znacznie tańsza od rozwodu czysto katolickiego, i o wiele szybsza.
Są wszakże ludzie, których mierzi to, aby tak ważne i poważne sprawy nie mogły być załatwiane inaczej niż szwindlem. »Prawo nie może zmuszać obywatela do kłamstwa« — pisał w dyskusji o ustawodawstwie małżeńskiem prof. Wł. L. Jaworski, gorliwy katolik. Cytowałem wypadek pewnego dostojnika państwowego, który, sam katolik, syna dał ochrzcić w kościele ewangelickim, »iżby mógł przejść przez życie jako uczciwy człowiek«. Rzecz staje się szczególnie rażąca gdy chodzi o wybitne jednostki, o dygnitarzy, których fałsz ściga nawet po śmierci i przy których trumnie odbywają się gorszące sceny oszukańczych rewindykacyj religji którą porzucili.
To jest zatem niejako pierwsza i druga klasa rozwodów. Ale i ta druga jest kosztowna, byle kto sobie na nią nie może pozwolić. O trzeciej klasie nie ma co mówić. Tu reguluje sprawy małżeńskie na wsi często arszenik i siekiera, w mieście załatwia się to na dziko, poprostu porzuceniem, konkubinatem, bez żadnej ochrony kobiety i dziecka.
Notowałem dalej, że załatwianie rozwodów przez zmianę wiary nie odbywa się bez chaosu prawnego.
Strona:PL Tadeusz Boy-Żeleński - Nasi okupanci.djvu/012
Ta strona została uwierzytelniona.