Strona:PL Tadeusz Boy-Żeleński - Nasi okupanci.djvu/066

Ta strona została uwierzytelniona.

— Och, nie, ja pana książki mam sposobność czytać, a książek wogóle nie gromadzę. Komubym zostawił?
Pożegnał się i wyszedł, zostawiając mnie pod silnem wrażeniem tej wizyty, którą zanotowałem sobie tuż po naszem rozstaniu. Nie dodałem od siebie ani słowa, wierny charakterowi rejenta, w jakim przyjąłem ten testament.