Ani najpokorniejszy służka kościoła p. Miłaszewski, ani p. Nowaczyński, ani p. Zygmunt Wasilewski! Niema w tym poradniku ani śladu nazwiska K. H. Rostworowskiego...
I wogóle, gdy chodzi o polecenie co czytać, ksiądz Pirożyński jest w kłopocie. Okazuje się, że ten kapłan zna przeważnie książki — niestosowne. Zdumiewa mnie zaś wręcz oczytanie księdza Pirożyńskiego w »pornografji« (daję cudzysłów, bo u księdza Pirożyńskiego pojęcie pornografji jest bardzo obszerne) wszystkich epok i krajów. Przyznam się, że nie znam ani jednej książki Pitigrillego; ksiądz Pirożyński zna bez mała wszystkie. I wylicza je — w tej książce p. t. Co czytać? — jak z nut:
Ten ojciec redemptorysta zna wszystkie sprośności, bodaj najbardziej zapomniane i przedawnione:
Cóż za erudycja! Czasami ten katalog przypomina owe notatki w brukowych dziennikach, które, gromiąc odkryty przez policję dom schadzek, podają jego szczegółowy adres. Gdy, np., napiętnowawszy ohydę Lavedana, Ojciec Pirożyński dodaje: Na szczęście, przetłumaczono tylko Łóżko.