KIEDY, niedawno temu, ogłosiłem wyciąg ze słynnego już dziełka O. Pirożyńskiego p. t. Co czytać?, sporo osób było zdania, że przecenia się znaczenie tej publikacji. Ot, — mówiono — ekstrawagancje nieszkodliwego dziwaka, bez znaczenia. Wyznaję, że i ja sądziłem mniejwięcej tak samo; a jeżeli poświęciłem O. Pirożyńskiemu tyle miejsca, to dlatego, że chciałem, w tych dość ponurych czasach, dostarczyć czytelnikom trochę łatwej zabawy. Przyznaję się nawet do jednej naiwności. Sądziłem mianowicie, że wystarczy ujawnienie tych bredni, aby wydawca, który przepuścił je może przez niedopatrzenie, wycofał je czemprędzej z obiegu. Byłem o tem tak przekonany, że zakupiłem kilka egzemplarzy, aby je mieć na podarki dla znajomych, wówczas gdy staną się bibliograficzną rzadkością.
Byłem naiwny. Bo oto niebawem, w najpoważniejszem naszem czasopiśmie katolickiem, Przeglądzie Powszechnym, organie tychże samych krakowskich OO. Jezuitów którzy książeczkę O. Pirożyńskiego wydali, pojawiła się z niej recenzja. Recenzja solidaryzująca się bez zastrzeżeń z zawartością książki.
Strona:PL Tadeusz Boy-Żeleński - Nasi okupanci.djvu/105
Ta strona została uwierzytelniona.
»Moralnie obojętne«...