Przebiegnijmy pośpiesznie najbardziej interesujące punkty nowego kodeksu. Zacznijmy od rzeczy głównej, — dosłownie głównej: — od kary śmierci. Będzie czy nie będzie: kto się u nas troszczył o to? Chodziły wieści, że ma być zupełnie zniesiona; w drugiem czytaniu projektu nie było jej; w trzeciem widzimy, że się zjawiła znowu... Coprawda, w formie tak złagodzonej, że prawie jej niema. Przedewszystkiem, niema zbrodni, dla której kara śmierci byłaby jedyną karą; niema wypadku, w którym werdykt przysięgłych powodowałby automatycznie karę śmierci, tem bardziej więc nie może być już mowy o podobnych wyrokach, jak świeżo w Małopolsce, gdzie kilkakrotnie skazano na powieszenie bezdomną matkę za zabicie swego niemowlęcia. § 2 art. 223 orzeka tylko, że »kto zabija z niskich pobudek, podstępnie lub w sposób okrutny, ulega karze więzienia na czas nie krótszy od lat 10, lub dożywotnio, lub karze śmierci«.
W praktyce, można wnosić, równać się to będzie zniesieniu kary śmierci; czemuż tedy raczej nie postawiono śmiało sprawy i nie usunięto kary śmierci wogóle?
Widzimy ważne zmiany w postępowaniu z nieletnimi; postanowienia co do zakładów wychowawczych i zakładów poprawczych, narazie czysto teoretyczne, bo funkcje obu spełniał do dziś okropny Studzieniec. Niema tych zakładów, jak również niema i zakładów — o których mówi kodeks — dla »niepoprawnych o upośledzonej odpowiedzialności«. Ale
Strona:PL Tadeusz Boy-Żeleński - Nasi okupanci.djvu/115
Ta strona została uwierzytelniona.