innym, dotychczas obowiązującym w Europie, rozumem i ludzkością.
Ale zarazem podczas tej lektury nawiedza nas jedna wątpliwość. Kiedy czytamy ten długi szereg artykułów i paragrafów, chcielibyśmy mieć pewność, — a niestety, nie mamy jej, — że kara istotnie ogranicza się do tego co wymierzyło prawo, że władze więzienne nie obciążają jej sposobami »domowemi«, które umykają się publicznej kontroli. Cóż znaczyłoby wobec tego to staranne dawkowanie kar! Nigdzie w tym kodeksie karnym nie czytamy o smutnych praktykach, o których tak często słyszymy w wieściach przedostających się z za murów więziennych... Czemu od ducha ludzkości naszych prawodawców często tak odbiega duch okrucieństwa tych, którym powierza się wykonanie kary? Dowiadujemy się, że jeden z członków komisji kodyfikacyjnej opracowuje właśnie kodeks wykonawczy, zapewniający najściślejszy wgląd w sposób wykonywanie kary, w psychikę odsiadującego karę i dopuszczający daleko idących skróceń jej trwania. Byłby to ważny krok naprzód, znów jedno z posunięć wyprzedzających dzisiejsze kodeksy karne Europy. Tylko znów chodziłoby o to, jak ten kodeks wykonawczy będzie... wykonywany!
To jedno. A drugie, to że, wedle dzisiejszych pojęć, karanie zbrodni jest tylko jedną i to najmniej chlubną funkcją porządku społecznego. Zapobieganie występkom, to piękniejsze i — w gruncie — praktyczniejsze działanie. Kiedy społeczeństwo znaj-
Strona:PL Tadeusz Boy-Żeleński - Nasi okupanci.djvu/124
Ta strona została uwierzytelniona.