zastanawiające, że, ani wiedząc kiedy, przebiegłem cały obszar tej nauki, konfrontując ją nieustannie z tekstem samego Fredry. Tak więc, książka ta komponowała się sama; pisząc uczyłem się, rozszerzałem swoje horyzonty, zadawałem sobie pytania, rzucałem przypuszczenia — czasem z umysłu dość awanturnicze; brałem w rachubę głosy, jakie padały z powodu moich artykułów. Że rozważania te przybierały nieraz zabarwienie polemiczne, trudno się dziwić; jestem przekonany, że — w perspektywie nowej rzeczywistości — cała nasza literatura krytyczna, — stosunek jej do przeszłości, jej miary życiowe, estetyczne i moralne, — oczekują gruntownej rewizji. Pod tym względem, „obrachunki” niniejsze łączą się z mojemi dawniejszemi książkami, jak Bronzownicy, Ludzie żywi, i inne.
Strona:PL Tadeusz Boy-Żeleński - Obrachunki fredrowskie.djvu/10
Ta strona została uwierzytelniona.
Warszawa, październik 1934.