domo, dość... ekscentrycznego pod względem sentymentów narodowych) wiersz, zaczynający się od słów: „Cóż warte, Rzewuski, nasze antenaty, — gdy w takiej cenie Kutasińskich dukaty”; dla którego natomiast do końca życia nie było zelżywszego pojęcia niż „demokrata”, albo „ideolog” i który, wśród mnóstwa podobnych „zapisków starucha”, kreślił ten aforyzm: „Nie udawaj reformatora, powiedz otwarcie żeś rozbójnik, a mniej tobą gardzić będą”.
Wer den Dichter will verstehen — muss in Dichters Lande gehen. Jeżeli chcemy rozumieć Fredrę, musimy wejść w obręb jego pojęć, w jego środowisko, w jego sferę, a nie wyrywać go z niej ani go jej sztucznie przeciwstawiać, poto aby go podwyższać kosztem fałszowania jego dzieła. Znowuż trzeba mi powtórzyć, że jest dość wielki i dość piękny, powiększać go ani upiększać niema potrzeby.
Jak wspomniałem, w cztery lata po demokratyczno-szlacheckiej apostrofie Lubomira, autor Geldhaba skwapliwie stroi się w tytuł hrabiowski. Byłby to dość niewinny a bardzo znamienny rys owej szlachetczyzny, która zawsze w Polsce rada była równać się z tymi co wyżej, a równie rada odgradzać się od tych co niżej. Fredro był tu nieodrodnym szlachcicem. Ale zdaje mi się, że było tu i coś więcej. Sięgnijmy znowuż do dzieła poety.
Jest, wśród jego komedyj, jedna, którą dzisiejsza fredrologja zgodnie uważa za najbardziej osobisty utwór Fredry. To komedja Przyjaciele. Tarnowski, mówiąc o niej — jeszcze za życia Fredry — notuje, że do tej komedji sam autor „bardzo ma być przywiązanym”, ale on, krytyk, nie podziela tego upodobania, uważając Przyjaciół za jedno ze słabszych dzieł poety. Komentatorowie tłumaczą ów sentyment Fredry
Strona:PL Tadeusz Boy-Żeleński - Obrachunki fredrowskie.djvu/111
Ta strona została uwierzytelniona.