i śledzę czy droga wolna”... Oto jest doprawdy symboliczny obraz wartowania dusz polskich przed powstaniem 1863...
Nie: to obraz zupełnie zbytecznej ekwilibrystyki, z jaką Grzymała-Siedlecki znalazł się jednym susem aż... przy roku 1863, aby dowieść, że Fredro całe życie czekał „nowej potrzeby”, tylko że w nią zasadniczo i nigdy nie wierzył... I w tym celu p. Grzymała-Siedlecki z senatorskiej postaci Fredry robi „Polaka pospolitego ruszenia”, czego doprawdy Fredro przez całe życie był wymownem zaprzeczeniem!
Inaczej bierze się znowuż do dzieła prof. Kucharski. On wystawia Fredrze... świadectwo lekarskie. „Podagra w wojnach napoleońskich nabyta nie dozwalała mu już marzyć o tryumfach ułańskich...” — pisze.
Pytam się, poco takiemi bajędami prowokować krytycyzm czytelnika? Nie chodziło tu o „tryumfy ułańskie”, bo to nie był rajd kawaleryjski, a Fredro był sztabowym oficerem, mógł był się przydać w Warszawie na rozmaity sposób. Nie wierzył, nie chciał — jego rzecz. Ale robić inwalidę z trzydziestokilkoletniego człowieka, który żył potem czerstwo jeszcze czterdzieści sześć lat i którego rodzony syn widzi we wspomnieniach zawsze na koniu, — to doprawdy zbyteczna gorliwość.
Nawiasem mówiąc, wspomnienia Fredry-syna są wogóle nader pouczające przez to, że niektóre fredrowskie rysy zaostrzone są w nim niemal karykaturalnie. Cóż za ostrzeżenie przed konwencjonalizmem w psychologji bohatera! I on zamłodu poleciał w roku 1848 bić się na Węgry. Bił się rycersko za „wolność ludów”... Otóż, czytajmy jego wspomnienia: niema zakamienialszego reakcjonisty niż ten Jan Aleksander Fre-
Strona:PL Tadeusz Boy-Żeleński - Obrachunki fredrowskie.djvu/129
Ta strona została uwierzytelniona.