Strona:PL Tadeusz Boy-Żeleński - Obrachunki fredrowskie.djvu/131

Ta strona została uwierzytelniona.

Tak, Fredro był arcyporządnym człowiekiem, wzorowym żołnierzem napoleońskim, dobrym Polakiem, tęgim obywatelem, ale nie był ani Skargą ani Reytanem. Wciskanie jego twórczości — samorzutnej, żywiołowej i, naprzekór wszystkim smutkom, radosnej — w ramy narzucanych poecie tendencyj, prowadzi do takich wybryków, jakie wykazałem na Dożywociu i na Panu Jowialskim. Zmuszanie Fredry niegdyś, aby był czem innem niż go Pan Bóg stworzył, stało się przyczyną, że zamilkł przedwcześnie; zmuszanie go obecnie, aby był czem innem niż był, może się tylko przyczynić do nieporozumień z publicznością. Robienie z niego konwencjonalnego patrjoty i cierpiętnika poto aby godnie zdobił aleję klęski, jest opłakaną deformacją jego żywej i ludzkiej fizjognomji, i co gorsza, jego utworów.

XI. SZCZĘŚCIE ANIELI.

Pewnego dnia, mając pisać jeszcze raz recenzję ze Ślubów panieńskich, znudzony zgóry tem co mógłbym powiedzieć rozsądnego o tej uroczej ale zbyt znanej komedji, puściłem wodze fantazji. Komuż nie zdarzyło się — pisałem — na ślubie ładnej kuzynki, w której się człowiek troszkę podkochiwał, zadumać przy bombastycznych toastach weselnych i z odrobiną melancholji próbować czytać w runach przyszłości?
Przyznam się, — tak snułem myśli dalej, — że tu bywam niespokojny... Gucio, to wirtuoz; mistrz w prowadzeniu gry miłosnej, w pokonywaniu przeszkód, w sączeniu owego magnetyzmu, pod którego wpływem Aniela tak bezwolnie drży w jego dłoniach. Ona, to cudowne skrzypce, czekające swe-