Strona:PL Tadeusz Boy-Żeleński - Obrachunki fredrowskie.djvu/133

Ta strona została uwierzytelniona.

skich? Oto Mąż i żona; bo jeszcze przed upływem roku znudzi Aniela Gustawa, a Albin Klarę”...
A to nas zajechał! Bo „ja jak ja” — powiada ktoś w Panu Jowialskim. — „Ale jegomość!”. Toż samo tutaj: „Ja jak ja. Ale Brückner!” Więc i on, widzę, zadumał się przy toastach weselnych... „Przed upływem roku!” A to pojechał stary! Co na to powie Zygmunt Wasilewski, który, pisząc o Ślubach panieńskich, ręczy nam, że „obie pary będą szczęśliwe”?... Nie wiem czemu, ale przyznam się, że, gdy chodzi o sprawy erotyczne, z tych dwóch starców większe mam zaufanie do Brücknera. Skoro tedy on jest niespokojny o przyszłe szczęście panny Anieli Dobrójskiej, warto aby wiedza ścisła rozważyła tę sprawę.
Najpierw z punktu historycznego. Znów wracamy do tego co jest główną treścią tych obrachunków, mianowicie do ciągłej zmiany perspektyw w stosunku do komedyj Fredry i ich postaci. Przyjęta z zachwytem przez premjerową publiczność („Oddając szczery należny hołd zasłudze, nie lękam się, aby na mnie mógł paść i cień posądu, że mię ku temu wiedzie nikczemnych dusz pochlebstwo — i owszem powtarzam: Śluby panieńskie są utworem prawdziwie szczęśliwym, prawdziwie poetycznym”, — pisał J. N. Kamiński), komedja ta podzieliła los innych utworów Fredry w oczach tych, którzy, patrząc przez społeczne i demokratyczne okulary, programowo zlekceważyli jego twórczość. („U Fredry gorzej jeszcze niż w starym Zabłockim. Istota jego komedyj w tem, że kobiety przebierają się za mężczyzn, mężczyźni — za kobiety, że panny ślubują sobie nie iść nigdy zamąż” i t. d. — tak mówił Juljan Bartoszewicz). Później znowuż się to odmienia, poczęści — jak już wskazałem — dlatego że inna grupa spo-