Strona:PL Tadeusz Boy-Żeleński - Obrachunki fredrowskie.djvu/137

Ta strona została uwierzytelniona.

człowiek, chcąc poznać tę, która mu jest przeznaczona przez rodzinę, wchodzi w dom przyszłego teścia (za jego wiedzą i zgodą) przebrany za służącego; tymczasem panna wpadła na ten sam pomysł i przebrała się za pokojówkę. Dorant, oczarowany godnością i wdziękiem Sylwji, zakochuje się w niej pod tą postacią i — w przekonaniu, że to pokojówka, — po ciężkiej walce z sobą, decyduje się prosić o jej rękę. To jest, w istocie, próba miłości, próba charakteru... gdyby to brać poważniej niż trzeba. A mimo to, nikt we Francji nie odprawia nowenny do tego Doranta, ani nie buduje przyszłości Francji na tym Dorancie, tak jak jej tam nikt nie buduje np. na Walentynie z ładnej a tak pokrewnej Fredrze komedji Musseta Nie trzeba się zarzekać. U nas, wskutek osobliwych warunków życia narodowego i literatury, zatraciły się wszystkie proporcje. Zosia z Pana Tadeusza, Gucio ze Ślubów wyrośli na świątków polskich. Podkreślam jeszcze raz, że nie mówię tu o doniosłości artystycznej tej czarującej komedji, ale o jej wadze społecznej, która nie jest z pewnością większa niż komedyj Musseta czy Marivaux we Francji. Ale, iżbyśmy się mogli należycie zachwycić fredrowskiem arcydziełem, uważano za konieczne przyprawić mu, w najmniej odpowiedniem miejscu, protezę wszystkich cnót narodowych.
Wspomniałem już studjum Grzymały-Siedleckiego. Grzymała jest bardzo utalentowany fredrolog, ale ma jedną wadę: jest większy ułan od samego księcia Józefa i większy Sarmata-ziemianin od samego Piasta. Co on się tam nafantazjował! Posłuchajcie. Aniela... „autorytet cnoty, prawości, podniosłości duchowej, zapewnia jej w rodzinie stanowisko uczuciowo przewodnie, rozpościera nad duszami rodziny układ jakiegoś matrjarchatu... Klara, córka rycerska, która się wdała w ojca