Strona:PL Tadeusz Boy-Żeleński - Obrachunki fredrowskie.djvu/175

Ta strona została uwierzytelniona.

galerję figur fredrowskich, znajduje nasz profesor w rezultacie jedynie dwóch sprawiedliwych. „Spomiędzy długiego szeregu jego postaci męskich — pisze na str. 234 — są właściwie dwie tylko, które, nie będąc ideałem, do ideału poety najbardziej się zbliżają: to Gustaw i kapitan Barski z Dwóch blizn. Obaj przedstawiają nietylko duchowość w pełni wyposażoną, ale są naturami czynnemi, pełnemi energji”.
To są rzeczy zaledwie do uwierzenia; tej polonistyki i pan Zagłobaby się wyparł! Gucio ze Ślubów panieńskich i kapitan Barski wyprowadzeni na pohańbienie Moljera, jako ów wyższy ideał życia, który autorowi Mizantropa jest „najzupełniej obcy”! Nie będę wracał do Gucia, o którym już mówiłem. Bardzo miły chłopiec, ale że, wyspawszy się po balu pod Złotą Papugą, swadą swoją, wyćwiczoną na lwowskich pięknościach, podbił serce ładnej i niebiednej panienki, przeznaczonej mu przez rodzinę, w tem nie widzę jeszcze cudu. Przejdźmy do kapitana Barskiego. Nie wiem, czy czytelnik dobrze pamięta Dwie blizny, komedyjkę o treści wziętej (jak autor objaśnia w podtytule), z jakieś powieści francuskiej, a zapewne przez Fredrę obyczajowo spolonizowanej. Czynem kapitana Barskiego jest to, że, wyparowawszy bez trudu nikłego współzalotnika, żeni się z panią Malską, młodą wdową po starym generale. Domyślamy się, że, skoro ją wydano za starego generała, musiał ten generał być bogaty i wdowa musiała po nim odziedziczyć majątek, zostawił jej też zapewne niezłą pensję wdowią; nareszcie tedy mogłaby pani Malska żyć wedle swojej myśli i wybrać sobie męża wedle swego serca. Gdzietam! już ta młoda osoba pozwala się swatać ciotce, której jest sukcesorką, z jakimś facetem, o którym nic nie wie i którego nie widziała na oczy. Do-