Strona:PL Tadeusz Boy-Żeleński - Obrachunki fredrowskie.djvu/204

Ta strona została skorygowana.

szym debiutancie — można, od pierwszego występu, powitać obiecującą siłę; p. Modzelewska była sprytną Klarą, zaznaczyć tylko trzeba, że młoda artystka grała zupłnie nowocześnie, potocznie, podczas gdy rola ta wymaga pewnej stylizacji.
Ale bo też, coprawda, właśnie pojęcie stylu tej pary kochanków, Wacława i Klary, jest czemś dość nieustalonem. Co do mnie, mam wątpliwości, nawet co do wczorajszych kostjumów. Tradycyjnie, Wacław bywał ubrany w skromny kubraczek; wczoraj chodził po domu i ogrodzie w bogatym kontuszu, co mi się wydaje mniej odpowiednie. Ale wogóle, czy ten Wacław, bywalec i urwis stołeczny, który, pod imieniem „księcia Rodosława”, bałamucił się z podstoliną, który sączy w uszko Klarze frazesy wytrawnego amanta, nie należy raczej do tego drugiego świata, nie do świata „wąsów” ale do świata „peruki”? Czy zamieszkała przy Klarze podstolina pozwoliłaby jej chodzić w atłasowym kontusiku oszytym futerkiem, czy nie przebrałaby jej, jak Telimena Zosię, po światowemu? I bodaj czy styl sztuki nie zystałby na tem, przez kontrast sarmatyzmu starego pokolenia, z tą młodą generacją, już tak bardzo odbiegającą odeń sposobem myślenia i czucia?
Pewną trudność w ustaleniu tych szczgółów stanowi to, że sam czas, w którym rozgrywa się akcja Zemsty, nie jest ściśle określony. Przeciwnie, różnice zapatrywań są tak znaczne, iż, podczas gdy jedni badacze mieszczą go tuż po roku 1770, inni gotowi są go przesunąć aż w epokę kongresu wiedeńskiego! Jedni widzą świadomy anachronizm Fredry w tem, że cześnik mówi o tak świeżej konfederacji barskiej jak o odległem wspomnieniu; drudzy w tem, że udział cześnika w tejże konfederacji, choćby bardzo za młodu, czyniłby go nazbyt zgrzybiałym! Prawdopodobnie kwestja ta nigdy nie da się