bie wyobrażę coby z niej urządził jaki „twórczy” reżyser, nie mam dość pochwał dla Solskiego za jego wstrzemięźliwość...
Prawnicy i sędziowie wiedzą, jak rozbieżne bywają zeznania naocznych świadków w jednej i tej samej sprawie. Jako przykład mogą służyć dwie recenzje teatralne z ostatniej premjery w Teatrze Narodowym. Jeden krytyk pisze:
A drugi znowuż:
Co się pytasz, wszystko drogo,
Tylko nasze zboże tanie,
sala, w której najwidoczniej było wielu przedstawicieli ziemiaństwa, zatrzęsła się od braw frenetycznych. Lękałem się, że prześliczne pająki kryształowe oberwą się od stropu i potłuką na miał...
O, święta potęgo złudzeń! Tylu ziemian w teatrze, że oklaski ich grożą oberwaniem świeczników, i to na Fredrze! To jakiś piękny sen. Stanowczo, łatwiej nam uwierzyć pierwszej wersji.
A jednak samo pytanie, jaki akcent dawał sam Fredro owej apostrofie o „taniości zboża”, warte byłoby dyskusji. Czy w tym wierszu Orgona trzeba widzieć persyflaż wiekuistego szlacheckiego narzekania, czy też szczerą gorycz