Strona:PL Tadeusz Boy-Żeleński - Obrachunki fredrowskie.djvu/225

Ta strona została skorygowana.

zmysłowość, której sekrety znają tylko papieńskie łóżeczka dawnych polskich dworów. Żeby tylko ten bencfał Gucio umiał ją kochać choć z początku! Szkodaby było, aby ktoś sfuszerował na takim instrumencie.
Teatr Narodowy zaczął sezon z dobrej nogi. Słowa uznania młodej dyrekcji za wybór sztuki, a Leszczyńskiemu za reżyserję. A teraz prosimy o Męża i żonę w tej samej obsadzie, dla naocznego potwierdzenia słuszności mojej naukowej tezy.

Pan Jowialski (Warszawa, Teatr Narodowy, 1927).

Przedstawienie w Teatrze Narodowym powinno zabić niektórym komentatorom Fredry nielada ćwieka. Wedle ostatniego kursu „nauki”, komedja ta jest to okrutna, krwią i żółcią pisana satyra; dom Jowialskich ponurem bagnem bezmyślności, sobkostwa i głupoty, bez jednego jaśniejszego promyka. I oto na scenie widzimy tryskający wesołością „obrazek w słońcu”, kolekcję sympatycznych oryginałów... Czy to znaczy, że komedja była grana aż tak fałszywie? I czy można ją grać inaczej, nawspak? Czy podobna, aby Fredro tak źle obliczył perspektywę sceny, że nic z tego co chciał powiedzieć w swojej sztuce nie wychodzi? Oto pytania, które musiały oblegać każdego, kto jest obznajmiony z nowoczesną fredrologją.
Co do mnie, jestem pełen wahania i niepokoju; utwór, na którym niemal uczyłem się czytać, który czytałem od dziecka kilkadziesiąt razy i który niegdyś zdawał mi się tak jasny i prosty, stał mi się obecnie skomplikowany i zagadkowy bar-