Strona:PL Tadeusz Boy-Żeleński - Obrachunki fredrowskie.djvu/247

Ta strona została skorygowana.

widzieliśmy w sztuce wierszem, i... znać to było. Wymawia tak nieporządnie, że połowy słów się nie rozumiało, a wszak w takiej sztuce przedewszystkiem grać trzeba słowami, wszystkie zaś inne gierki należy traktować raczej powściągliwie. Taka zmodernizowana Klara staje się gęsią dubeltową, pozbawia się wszystkich okoliczności łagodzących.
P. Malicka, w pierwszych aktach trochę jakby nieswoja, później odnalazła się i sceny miłosne zagrała ślicznie. P. Słubicka była odrobineczkę oschła. Z mężczyzn, Gustaw — p. Leszczyński, któremu już kilka razy oświadczałem się z najgorętszemi uczuciami z okazji tej roli, dowcipny, miły, no i mówiący tekst brylantowo, p. Stanisławski reżyser i aktor rozkochany we Fredrze i we fredrowskim wierszu; zabawny Albin p. Maszyński, — na tle stylowego saloniku Karola Frycza.

Zemsta (Warszawa, Teatr Ateneum, 1930).

Kiedy Teatr Ateneum ogłosił na początek sezonu Zemstę, wywołało to dość powszechne zdziwienie. Właśnie tem, że to takie proste. Ale w tej prostocie jest wielka trudność i duża ambicja. Cóż łatwiejszego dla młodego teatru, niż wziąć z szerokiego świata jaką jaskrawą nowość, o ile można o „podkładzie społecznym“; o ileż wówczas lżejsze ma zadanie: żadnych porównań, żadnych tradycyj; zainteresowanie samym utworem pokrywa wówczas niejedne braki. Tu, przeciwnie, wybrano sztukę nie mającą dla publiczności szcze-