Strona:PL Tadeusz Boy-Żeleński - Obrachunki fredrowskie.djvu/259

Ta strona została skorygowana.

nosa. Zaciera również potrosze naturalną mimikę twarzy, a tem samem zuboża technikę aktorską. Nie da się też zaprzeczyć, że przy tem zgroteskowaniu figur niektóre ich rysy zatracają się; np. owa ładna scena z III aktu, gdy zacny major szczerze cierpi z powodu mniemanej zdrady porucznika.
W sumie, wieczór ten trzeba zapisać jako batalję wygraną; tak dla reżysera p. Jaracza, jak dla wykonawców. Wyryjmy ich nazwiska na bronzowej tablicy, wmurowanej na pamiątkę odbronzowania Fredry, jak to nazwał w swoim wywiadzie dyr. Jaracz. Grały zatem panie: Buczyńska, Daniłowicz, Perzanowska (trzy komiczne siostrunie), Daszyńska (miła panna Zofja); pp. Chmielewski (major), Łuszczewski (rotmistrz), Malinowski (kapelan), Sawan (porucznik), Żurowski i Żeleński (Grześ i Rembo). Tradycyjne subretki zmieniono wcale trafnie w wiejskie dziewczęta.
Jeszcze jeden szczegół tyczący afisza. Obok tytułu „kapelana” widnieje nawias: wyznania luterskiego. Jest to oczywisty nonsens. Coby tam robił kapelan wyznania luterskiego? Przytem tekst wyraźnie zaznacza, że to jest prawowierny katolik. Wziął się ten nawias stąd, że w drugiem wydaniu Dam i huzarów, Fredro, czy na żądanie cenzury, czy też ulegając naporowi tych, których raziło wprowadzenie księdza na scenę, choćby w tak sympatycznej postaci, zmienił go tym dopiskiem na luterskiego pastora. Późniejsze wydania przedrukowały dopisek i stąd dostało się na afisze teatralne to wyznanie luterskie, którego dziś niema chyba powodu konserwować.