Strona:PL Tadeusz Boy-Żeleński - Obrachunki fredrowskie.djvu/28

Ta strona została skorygowana.

krzywdy poety, wielbią w nim polskość, polskość i do znudzenia polskość, utożsamiając ją ze szlachetczyzną; inni uważają za potrzebne „pogłębiać“ Fredrę, suflując mu rzeczy swojego pomysłu.
Te dzisiejsze nieporozumienia z Fredrą wiążą się ze światem, którego odbiciem jest jego dzieło. Są tacy, którzy lubią w nim wszystko: i jego sztukę i jego świat; ci są szczęśliwi, mają dużo przyjemności; są inni, którzy kochają jego sztukę mimo jego świata. Ten materjał, z którego poeta tworzył, budzi bardzo różne uczucia: sympatji i rozczulenia, albo też niechęci i obcości. Dla jednych jest samą Polską, dla drugich przeważnie kupą durniów. Stosunek Fredry do życia jest dla jednych ujmujący i miły, dla drugich sobkowski i ciasny. Bo kwestja szlachetczyzny w Polsce nie jest wcale kwestją wygasłą, ale przeciwnie nader żywą; dla jednych kontusz jest symbolem podniosłym, dla drugich obrzydliwym. Stąd pewne usiłowania młodego teatru, który, chcąc Fredrę zbliżyć do swojej publiczności, zaczął od tego, aby go odrealnić.
Faktem jest, że dość osobliwy był kaprys losu, który nam zesłał tego demonka śmiechu w najbardziej ponurej dobie naszego życia narodowego. To nie ułatwiało mu karjery... Do tego zjawił się w epoce romantyzmu, którą cechował raczej gorzki skurcz ironji, niż otwarte wyszczerzenie zdrowych zębów. Fredro był przytem pierwszym genjuszem komicznym w kraju, gdzie w literaturze przywyknięto szukać, nawet w lepszych czasach, cokolwiek kaznodziejstwa. Jeżeli komedji przedfredrowskiej pozwolono w Polsce żyć, to dlatego może, że była mało komiczna a bardzo obywatelska, dydaktyczna. Artyzmu komedji samej w sobie niebardzo rozumia-