Strona:PL Tadeusz Boy-Żeleński - Obrachunki fredrowskie.djvu/33

Ta strona została skorygowana.

znać, że Fredro piszący wierszem w najbardziej bohaterskiej epoce naszej poezji — niełatwe miał zadanie: przykładać zaś do niego własnej, swoistej miary jeszcze nie umiano.
Bo to samo co rzekłem o Cudzoziemczyźnie odnosi się i do innych utworów Fredry z owej epoki. Dla nas, mają wdzięk obrazków przeszłości, pozatem iż bawią świeżemi zawsze rysami dowcipu i humoru; ale spójrzmy na nie oczami współczesnych, którzy szukali w teatrze oddźwięku własnych myśli i niepokojów. Co mogła im dać taka Pierwsza lepsza, z owym znudzonym paniczem, którego za jego głupstwo spotyka nagroda i którego wytrwale, aż do upokorzenia, kocha, niewiadomo za co, wartościowa kobieta? Wszystko to było w istocie potrosze „na miarę salonów“, i dlatego sądzę, że na komedjach tego „hrabiego, bawiącego się pisaniem komedyj”, loże biły brawo, ale demokratyczny parter musiał się zżymać. Że zaś takie arcydzieło jak Mąż i żona jest samo w sobie „narodowym czynem“, tego jeszcze nie rozumiano; ba, nie wszyscy komentatorzy rozumieją to do dziś, skoro uważają za potrzebne usprawiedliwiać ten utwór intencją kaznodziejską.
Taki musiał być stosunek do komedyj Fredry z owej pierwszej epoki, i wtedy musiał się wytworzyć ów sąd, którego nie zrewidowano dostatecznie wówczas, gdy nagle genjusz komedjowy Fredry trysnął utworami przerastającemi jeszcze znacznie jgo poprzednią miarę. Sądzę, że na Śluby panieńskie, na Zemstę, patrzyli jego krytycy już z uprzedzeniem wytworzonem przez Cudzoziemczyznę, Pierwszą lepszą, i t. d. Takie formułki dość trudno bywa przemóc. Trzeba wreszcie przypomnieć tutaj, że gdy Goszczyński i Pol kreślili swoje znane sądy, najlepsze komedje Fredry nie ukazały się je-