Strona:PL Tadeusz Boy-Żeleński - Obrachunki fredrowskie.djvu/47

Ta strona została skorygowana.

niekąd całej epoki, tak jeszcze bliskiej Fredrze. Otóż przeskoczmy teraz równemi nogami od odczytów Tarnowskiego (1876) w nasze czasy i przeczytajmy co w r. 1921 pisze najczynniejszy rewizjonista-fredrolog, prof. Kucharski, o Mężu i żonie. Zdaniem lwowskiego profesora, znów zachodzi nieporozumienie między autorem, a krytyką i publicznością w pojmowaniu tego utworu; niemal taksamo jak w pojmowaniu Pana Jowialskiego. Bezlitosna, zimna ironja smagająca zepsucie — zapamiętałe pastwienie się — policzkowanie moralne — rózgi — zaciekłość w wymierzaniu chłosty, — oto słowa, jakich używa nasz profesor, mówiąc o Mężu i żonie. Poprostu — jego zdaniem — nikt nie zrozumiał Fredry, nikt się nie poznał na tem: brano przez sto lat za płochość to co było surową lekcją moralności. „Komedja Fredry — pisze dalej z powodu Męża i żony — porusza się w sferze odpowiedzialności moralnej. Ona nietylko dostrzega zło, ale ustala i bada stopień winy i podług tego wymierza karę. Fredro nietylko umie malować zło, ale umie także nad niem zastanawiać się: on nad niem myśli. Dlatego pod wyrokiem jego podpisze się nietylko każdy sędzia sprawiedliwy, ale i każdy moralista-myśliciel”.
Wielkie słowa! Jak widzimy, profesorski kult Fredry zrobił od czasu Tarnowskiego djabelne postępy. Kamienna osoba zmieniła się w istny posąg Komandora, który, ciężko stąpając po schodach, wkroczył w próg saloniku hrabiostwa Wacławów.
Sprawiedliwość każe stwierdzić, że ten krwawy kurs Męża i żony ma swoje korzenie już w przeszłości. W tym samym roku 1876, w którym Tarnowski przyganiał — niezbyt srogo — Mężowi i żonie brak zmysłu moralnego, Kra-