Strona:PL Tadeusz Boy-Żeleński - Obrachunki fredrowskie.djvu/52

Ta strona została skorygowana.

Drugie, bardziej jeszcze zdobywcze odkrycie Fredry, to zdewaluowanie romansu; odbronzowienie — aby użyć utartego już słowa — kochanka. Romans światowy równie mało ma tu wspólnego z miłością jak małżeństwo; zrodzony z konwenansu, nudy i próżności, staje się, po wyczerpaniu pierwszych słodyczy, niby drugiem małżeństwem, z wszystkiemi jego utrapieniami a bez jego wygód: przymus, niewola, konieczność pisania listów — w owej nieszczęsnej beztelefonowej epoce, — ukrywania się, schadzek, prawienia czułości... W tym wypadku, pierwszy odczuwa ten ciężar mężczyzna; ale gdyby Alfred był wierny, może onby znowuż zaciężył Elwirze? Zważmy dawniejszą komedję; nigdzie nie zdemaskowano w ten sposób „zakazanej miłości”, choćby dlatego, że obyczaj nie pozwalał pokazać jej na scenie. Sądzę że ta komedja Fredry, wystawiona w swoim czasie we Francji, byłaby i tam czemś bardzo śmiałem, gorszonoby się nią conajmniej tak, jak później Paryżanką Becque‘a.
Trzecie odkrycie Fredry, to odnowienie subretki. Subretka w dawnej komedji, to zaufana powiernica i sojuszniczka pani. Jeżeli u Beaumarchais‘go staje się nieomal jej rywalką, to bez swojej woli i winy. Tutaj — jest pełną, zwycięską rywalką, i to podwójnie. Mąż i kochanek — obaj znudzeni panią a szalejący za pokojówką, to pomysł, który zdumiewa swem zuchwalstwem, na owe czasy zwłaszcza: rozumiemy, że nietylko „kwoki” mogły się zgorszyć. Czem czaruje tych mężczyzn Justysia? ponoć tem, że z nią mogą być sobą — to znaczy potrosze chamami, jakimi są w gruncie; — że w stosunku do niej niema nic wymuszonego, a równocześnie że aby ją naprawdę rozkochać, trzebaby się zdobyć bodaj na więcej wysiłku. Oczarować Elwirę może Alfred sentymentalnym