Strona:PL Tadeusz Boy-Żeleński - Obrachunki fredrowskie.djvu/60

Ta strona została skorygowana.

musi w zakończeniu uregulować wzajemny stosunek tych osób do siebie; nie może część tych osób poprostu zniknąć za sceną. Sztuka nosi tytuł Mąż i żona; musi tedy załatwić sprawę męża i żony. Hrabia Wacław, sędzia moralności, skazujący swoją Justysię na klasztor, też ma swoją wymowę. Słowem, ze wszystkich względów pierwszy tekst wydaje mi się godniejszy utrwalenia. A że bardzo pragnąłbym w niedługim czasie ujrzeć na scenie tę komedję, zaklinam nasze teatry, niech się nie dadzą zbałamucić i niech zatrzymają zakończenie dawniejsze, zrodzone ze szczerej weny autora i mające wyborne tradycje aktorskie.
Czy to moje votum odniesie skutek?
Daję słowo, bez żadnego „à propos”, ale przyplątał mi się na pamięć aforyzm:
„Prędzej złodziej przyzna się że ukradł, niż profesor, że głupstwo powiedział”.
Wiecie, czyj jest ten aforyzm? — Fredry. W Zapiskach starucha. Tak rzekł Fredro, i to nie za lekkomyślnej młodości, ale po dojrzałej rozwadze, na schyłku życia. Już jako kamienna osoba. Toteż przyjmijmy te jego słowa w skupieniu.

IV. NIE FAŁSZUJCIE NAM FREDRY!

Od czasu jak poruszyłem sprawę podwójnego zakończenia Męża i żony, przekonałem się, jak mało ta sprawa jest znana nawet gorącym czcicielom Fredry, posiadającym jego dzieła przeważnie w starych wydaniach, do których nawykli od-