Strona:PL Tadeusz Boy-Żeleński - Obrachunki fredrowskie.djvu/93

Ta strona została uwierzytelniona.

traciło się później; zaprzepaściło się w drobiazgowej i mechanicznej szperaninie wpływologicznej, w komunałach o „polskim Moljerze” i t. d. Przeciw tym komunałom protestuje bardzo słusznie Grzymała-Siedlecki (w przedmowie do Trzy po trzy), podkreślając różnice między Fredrą a Moljerem, — różnice daleko istotniejsze niż rzekome podobieństwa, — i, jakby nawracając do impresyj Tarnowskiego, pisze o Ślubach panieńskich: „Kto nie powierzchownie i nie banalnie wczyta się w ten wiew sercowego zefiru, ten chyba dostrzeże, że tu nie tyle z Moljerem ile z Mussetem jest podobieństwo, z pisarzem, którego Fredro bodaj nie znał“...
Nawet bez „bodaj”. Można napewno powiedzieć, że nie znał. Teatr Musseta wykwitł — nie na scenie, ale na łamach Revue des Deux-Mondes w latach 1833—1836, wówczas gdy pierwsza faza twórczości Fredry (a o tę nam chodzi tutaj) była już zamknięta.
Mimo to, nasza krytyka naukowa nie oparła się pokusie zbudowania hipotezy ulubionych „wpływów”; — ale odwrotnie. Uderzony pewnemi analogjami między Ślubami panieńskiemi a komedją czy przysłowiem Musseta Il ne faut jurer de rien (Nie trzeba się zarzekać), prof. Folkierski (Fredro a Francja) powiedział sobie: Nie mógł Fredro, pisząc Śluby, znać owej komedji ogłoszonej w r. 1836; ale mógł Musset, pisząc Il ne faut jurer de rien, znać — Śluby panieńskie. Bo, w istocie, wiadomo jest, że Śluby panieńskie przełożono („bardzo źle”, jak mówi sam Fredro) prozą na francuskie i ogłoszono w r. 1835 w jakimś zbiorze „teatru europejskiego”. Prof. Folkierski w swojej pracy cytuje obficie przekład francuski Ślubów i zestawia go ze scenami Musseta; przyczem uderzają go podobieństwa dialogu między