samą naiwną dawną korespondentką Balzaka, która przesyłała mu owe ręką guwernantki kreślone listy pełne anielskich frazesów? Czy tą samą młodziutką parafianką, która, urodziwszy pięcioro dzieci, pierwszy raz wyjrzała na Europę, i przyczepiła się „jak ostryga“ do wielkiego człowieka? Nie; ta kobieta, którą widzimy teraz, jest inna. To kobieta, której inteligencja, bogata z natury, zmężniała i rozwinęła się pięknie pod wpływem obcowania duchowego z genjalnym pisarzem. Idealna matka, która niezaspokojone skarby czułości przeniosła na jedyną córkę. Można przypuścić, iż w chwili gdy uczuła się wolna, jasnem okiem objęła przeszłość i przyszłość, jak kobieta, która z całą świadomością ma stanowić o swoim losie. Taka pani Hańska wyjechała w jesieni r. 1842 do Petersburga,
Strona:PL Tadeusz Boy-Żeleński - Pani Hańska.djvu/050
Ta strona została uwierzytelniona.