Strona:PL Tadeusz Boy-Żeleński - Pani Hańska.djvu/058

Ta strona została uwierzytelniona.

tego poniechać. Wspomnienie szczęścia kurczy się jak mimoza, rozchylić jego listki można tylko gwałtem. Zostawię tedy to słodkie wspomnienie, niech się rozwija swobodnie w chłodnej głębinie serca, które wypełnia nie mącąc go.
„...A jednak jak nie mówić o nim, w książce, którą przeznaczyłam na to, aby w nią przelewać całą moją duszę? ...Jak nie wyrazić wszystkiej wielkości i dobroci, która jest w tym człowieku: wszystkiej wzniosłości i słodyczy, płomiennej inteligencji i młodości serca, świeżej, uroczej, wiosennej! To niezrównane serce nie osłabło w swojem biciu od pierwszej chwili wzruszenia. Czuje dziś tak, jak czuł w szesnastu leciech, w tym wieku, o którym Chateaubriand powiada, że jest tak poetyczny w swej świeżości. Och! za stara