żliwych kwestyj. Wróćmy tedy do małżeństwa Balzaka.
W maju r. 1850 małżonkowie puścili się do Paryża. Przybywszy na ulicę Fortunée, zastali dom oświetlony i pełen kwiatów, ale zamknięty: służący, który go miał pilnować, oszalał! Cóż za pierwsze wrażenie dla nowożeńców! Rychło po przybyciu wystąpiły u Balzaka nawroty choroby i powaliły go na łóżko, z którego już nie miał powstać: umarł 18 sierpnia 1850 roku. Ostatniego dnia odwiedził go Wiktor Hugo, a opis tej wizyty, zamieszczony w książce Choses vues, miał ciężko zaważyć na dobrem imieniu pani Hańskiej.
„...Drzwi się otworzyły. Służąca zjawiła się ze świecą. „Czego pan sobie życzy?“ — rzekła. — Płakała... Przyszła druga kobieta, która płakała również, i rzekła do mnie: „Umiera. Pani poszła do siebie...“
Strona:PL Tadeusz Boy-Żeleński - Pani Hańska.djvu/069
Ta strona została uwierzytelniona.