— C’est le Loude („Lud“, kapitalne dzieło etnograficzne Kolberga).
— Qu’est ce que c’est le Loude?...
Kto się wówczas szanował, mówił tym polsko-francuskim żargonem. To była mowa salonów, a w salonach skupiało się wszystko; kto nie był w środku, zaglądał bodaj przez dziurkę od klucza. Salony trzymały w arendzie literaturę, sztukę. Który z pisarzy był grzeczny, zapraszano go „na Szlak“ do hr. Tarnowskiego; kto jeszcze grzeczniejszy, to i pod Barany. Jaki był prestige tej arystokracji, dość powiedzieć, że Sienkiewicz, na szczycie swej sławy, kiedy się żenił z jakąś morganatycznie-arystokratyczną odroślą, obchodził niby stacje te dwory krakowskie, klękał przed starą panią Branicką i prosił jak o zaszczyt aby mu była druchną dziesięcioletnia panna Tarnowska, która naiwnie pytała: „Czy pan Sienkiewicz nie ma żadnej rodziny?“ Toż samo było z malarstwem, które arystokratyczna władza „Zachęty“ trzymała na nitce widokami nagrody czy zakupu, jedynego źródła pół-życia tych głodomorów. Było to tuż przed epoką kiedy szalone Julki tłukły głowami o mur, a Kisielewski miał napisać W Sieci. Ale wtedy jeszcze nawet nie tłukły głowami o mur.
Przełom zaczął się od tłuczenia głowy, ale cudzej. Malarz Damazy Kotowski obalił jednego razu na ziemię dyrektora „Zachęty“ hrabiego Zyzia (Cieszkowskiego) i bił go długo
Strona:PL Tadeusz Boy-Żeleński - Pijane dziecko we mgle.djvu/102
Ta strona została uwierzytelniona.