lidne gwarancje. Tym magnesem nie może być żaden związek czy klub literacki, ponieważ tego rodzaju związki i kluby nie posiadają odpowiednich do tego celu warunków i rękojmi, nie mają wreszcie tego oficjalnego niejako blasku, który w danym wypadku odgrywa niemałą rolę. Nie będzie go miała i ta wybieralna Izba, podległa walkom i „zamachom stanu“. Gdyby więc nie inne względy, ten jeden powinienby pojednać wszystkie obozy: jest to bowiem najbardziej namacalny dowód korzyści Akademji dla ogółu literatów i dla literatury.
Wystąpienie „opozycji“ z propozycją Izby literatury przesunęło zresztą dość znacznie jej stanowisko. Okazało się, że właściwie rzecz sama nie ma przeciwników; że oponentom chodzi o to, aby Akademja nie nazywała się Akademją tylko Izbą i aby była wybieralna. Formuła Akademji jest, ich zadaniem, przestarzała; wybieralna Izba odpowiada jakoby duchowi czasu. Mnie się zdaje — jak to szkicowo miałem sposobność wykazać — że właśnie taka Izba opiera się na hasłach o wiele bardziej przebrzmiałych. Mało kto obecnie wierzy, aby nieustające dyskusje i konszachty wyborcze miały być czemś lepszem od naturalnego autorytetu i aby chroniczne powszechne głosowanie miało być gwarancją rozumu i celowej pracy. Zwłaszcza w rzeczach artystycznych. Bo w polityce sens parlamentów jest całkiem inny. Parlamentaryzm jest — między
Strona:PL Tadeusz Boy-Żeleński - Pijane dziecko we mgle.djvu/110
Ta strona została uwierzytelniona.