mawiać? Muzeum? Kobieta, któraby poszła w Krakowie do Muzeum Narodowego — nie mówiąc już o domu Matejki — byłaby zgubiona w opinji, to było zbyt niedwuznaczne.
Na tem tle można dopiero zrozumieć olbrzymie uprzywilejowanie malarza. „Pokażę pani moje szkice“... Ach! i co mógł pokazać biedny student medycyny? Trupią głowę? Czasem znalazła się dekadentka, która była ciekawa trupiej głowy, ale na to trudno było liczyć...
Musiała to być kwestja dość doniosła, skoro trafiamy na nią nawet w tak ogromnem morzu ludzi jak Paryż. Każdy światowiec we francuskich powieściach z owej epoki coś kolekcjonuje, a każda dama udaje że się interesuje kolekcjami. „Na wszelki wypadek“, jak mówi znane przysłowie. Nie mogła kobieta przyjść do mężczyzny tak wprost; musiała przyjść coś obejrzeć, starą porcelanę, japońszczyznę, słowem jakiegoś Rafaela. Mes bibelots, oto zwrot, który stał się tak utarty, że aż ośmieszony. Coś trzeba było mieć do pokazania. Znałem takiego, który pokazywał kobietom biblję z XIV wieku.
I oto, w tej błahej napozór kwestji, spostrzegam niezmiernie filozoficzny przykład ucisku niewidzialnych rzeczy nad człowiekiem. Technika życia! Ta technika życia, zależnie jak na nią spojrzeć, to rzecz arcypocieszna przez kontrast swoich małostek z napięciem i przesadą jakiemi
Strona:PL Tadeusz Boy-Żeleński - Pijane dziecko we mgle.djvu/113
Ta strona została uwierzytelniona.