człowiek wyposaża swoje uczucia; ale z innego punktu widzenia, tragiczna, kiedy obrócić oczy wstecz na całą generację, kiedy patrzeć na mnóstwo zwiędłych uczuć, złamanych istnień, z powodu jakichś niewyrażalnie śmiesznych drobiazgów, z powodu niedomagań technicznych... I nigdy ten kontrast ne rysuje się tak wymownie jak w młodości, owej epoce największego niestosunku między marzeniem a możliwością...
Jest w całej tej sprawie jeden ciekawy moment. Naturalnem jest, aby każda klasa, każdy kraj, każda epoka, wytwarzały sobie swoje własne formy na miarę własnych potrzeb; i to jest właśnie ewolucja obyczajów. Ale ten proces odbywa się dość kulawo i z wiecznem opóźnieniem; bywa przytem zmącony bezkrytycznem przyjmowaniem cudzych obyczajów. Często po jakiejś klasie dziedziczy formy życia inna klasa, dla której nie były one stworzone, która nie umie się z niemi obchodzić. Tragikomicznym spektaklem była pod tym względem burżuazyjna kultura XIX wieku, która odziedziczyła całe mnóstwo obcych form, mając zupełnie odmienne warunki życia i wychowania. Brudna gipsowa Wenus w salonie pani Dulskiej, oto co przeszło do nas z kultury Odrodzenia. I tak potrosze ze wszystkiem.
Najpocieszniej odbija się to w odziedziczonych pojęciach „honoru“. Pojedynek, ten obyczaj dość naturalny u ludzi którzy nosili broń
Strona:PL Tadeusz Boy-Żeleński - Pijane dziecko we mgle.djvu/114
Ta strona została uwierzytelniona.