Minęło lat kilka. Siedemnastoletni Duklanek pojechał na pogrzeb starszego krewnego; niestara wdowa zatrzymała go, aby jej w pierwszych chwilach boleści dotrzymywał towarzystwa. Nie wyszły dwa tygodnie, a porozumieli się. Kiedy chłopak wyjeżdża do domu na święta, wyjeżdża znakomicie wyekwipowany, dostatnio zaopatrzony w pieniądze.
Specjalna wyrozumiałość ojca? Gdzietam, ten ojciec był bardzo surowy. Tak samo zresztą patrzał na te rzeczy srogi wojewoda Stempkowski, u którego młody Duklan był później na dworze.
I zważmy: Ochocki pisze pamiętniki swoje jako siedemdziesięcioletni z górą starzec, nie był żadnym awanturnikiem, żadnym Casanową, ale człowiekiem który piastował od młodu godności obywatelskie, cieszył się powszechnym szacunkiem. Kiedy, za udział w powstaniu kościuszkowskiem, wywieziono go do Rosji, a obywatelstwo po drodze, litując się doli zesłańca, chce go wspomóc pieniędzmi, on, mając nieco swojego grosza, odrzuca hardo zarówno dwadzieścia dukatów księżnej Szujskiej (ofiarowane bezinteresownie), jak dwa tysiące rubli zacnych państwa Hołyń-