skich. I oto ten sędziwy patryarcha, wywołując wspomnienia młodości, opowiada bez najmniejszego zażenowania jak w Lublinie wyłudzał pieniądze z obstarniej podkomorzyny:
To znów, z czasów pobytu we Lwowie, notuje najspokojniej, jak „miłostki podniosły jego finanse“ etc. Kiedy natomiast jakaś dama, z którą był bardzo blisko (prawda że wówczas był młody i ubogi), daje mu regestr sprawunków do załatwienia, a nie daje mu na nie potrzebnej gotówki, odpowiada oschle:
Całkiem poprostu, Polonus ten „kupowanie serca“ uważa sobie za dyshonor, wyłudzone zaś od kobiety pieniądze ma sobie za chlubne wspomnienie, coś niby zdobycz wojenną którą nawet w późnej starości i w innej epoce (pamiętniki pisane były po roku 1840) miło się pochwalić. I na każdym kroku pamiętniki te stwierdzają, jak bardzo pojęcia te były w epoce naszych pradziadów, w epoce staropolskiej cnoty powszechne.
Otóż, kultura burżuazyjna XIX stulecia przejęła cały balast szlacheckich pojęć honoru, ale