aż z Ukrainy: przy ówczesnych środkach komunikacji, to było wówczas dalej niż dzisiaj do Chin.
List był arcy-romantyczny: był to ówczesny język, ówczesny styl, wspólny całej Europie od Paryża po Berdyczów, i który ułatwiał pięknym duszom porozumienie się. Oto urywek z listu tej, która miała przejść do historji literatury francuskiej pod mianem „cudzoziemki“:
„Chciałabym być jasnym aniołem, i ustrzec pana od wszelkiego błędu...“
Wreszcie list kończył się:
Przyjaciółka, anioł, siostra, ładnie pisano wówczas! To nie to co dziś, prawda?
W chwili gdy Balzac otrzymał ten list, był zrozpaczony. Był więcej niż zrozpaczony, był wściekły. Zgadnijcie czemu? Oto właśnie inna kobieta, którą kochał, której namiętnie pragnął, którą kochał sercem, zmysłami, próżnością — bo ta kobieta to była księżna — też powiedziała mu że chce być dla niego siostrą. Ale to było co innego: to nie był początek, to było zakończenie. Rozbudziwszy w nim i rozdrażniwszy wszystkie fibry męskości, pani des Castries ofiarowała mu