Otóż pan Bouteron jest balzakistą. Jest balzakistą tak jak są kokainiści, morfiniści, pijacy, rozpustnicy. Ogarnęło go to od czternastego roku życia. Jak to na niego przyszło? Jak każda rozpusta. Czem się dzieje, że jeden chłopak sprawia ojcu radość, a drugi zgryzotę? Że jedna panienka jest cnotliwa a druga się puszcza? Dość że Bouteron był od dziecka balzakistą. Sprawił dużo zmartwienia rodzicom. Kiedy ich pytano o syna, odpowiadali: „Ano cóż, dobry chłopiec, zdolny chłopiec, ale coś go opętało, balzakizuje się, jest balzakistą“.
Pan Bouteron zna tedy życie Balzaka na wylot. Zna je o wiele lepiej niż je znał ktokolwiek z osobistych znajomych pisarza, lepiej niż jego własna siostra, matka, żona; i to bardzo naturalne. Ma w ręku wszystkie akta, jawne i tajne. Znał więc doskonale i cały materjał procesu biednej Ewy. I jednego dnia, sprzykrzyło mu się słuchać tych ryczałtowych wyroków, lekkomyślnych sądów, niedyskretnych rewizji. I napisał artykuł, który narobił dużo hałasu, pod tytułem: Apologja pani Hańskiej. Zestawił wszystkie fakty, objaśnił wszystkie komplikacje, które rozcinano zbyt prosto, przedstawił nowe dokumenty i wkońcu zapytał: „No, jeżeli to się u was nazywa nie kochać człowieka, to nie wiem czego chcecie jeszcze“? I w tym odruchu był nietyle historykiem literatury, ile przyjacielem kobiet. Proszę, moje panie, dla niego o brawo.
Strona:PL Tadeusz Boy-Żeleński - Pijane dziecko we mgle.djvu/124
Ta strona została uwierzytelniona.