datek. Wskazałem, że kwot tych nie można w żaden sposób uważać za zysk; że, jeżeli już brać ściśle handlowo, jest to conajwyżej obrót, wpływ, od którego, aby otrzymać zysk, trzebaby potrącić koszty produkcji, koszt surowca, tak jak się to czyni dla każdego producenta. Najłatwiej wykazać to na książce — dajmy na to — napisanej z podróży: aby otrzymać cyfrę zysku, trzebaby od honorarjum potrącić koszt samej podróży. Wskazałem dalej, że kosztem produkcji, często przerastającym dochód z książek — który tem samem staje się fikcyjny — jest samo życie, którego znajomość jest nieodzownym warunkiem pracy literata i wymaga zupełnie innego trybu niż u ludzi innych zawodów. Poeta przekuwa na wiersze namiętności, a namiętności są drogie... Powieściopisarz pracuje z modelu, a model ten jest kapryśniejszy i droższy niż model malarza: jest nim życie. W konkluzji żądałem od władz fiskalnych, aby, uwzględniając te specjalne warunki, pozwalały nam potrącać od rzekomego dochodu z książek koszt surowca, jak stolarz od ceny sprzedażnej krzesła czy szafy potrąca koszt drzewa, kleju etc.
Wywody moje potraktowali literaci humorystycznie; nie dały one nikomu do myślenia. Bezmyślność ta, w kwestji tyczącej dóbr doczesnych, przynosi zaszczyt naszym twórcom: dowodzi ona, że cały ich wysiłek ducha skupiony jest na cele idealne.
Strona:PL Tadeusz Boy-Żeleński - Pijane dziecko we mgle.djvu/135
Ta strona została uwierzytelniona.