Strona:PL Tadeusz Boy-Żeleński - Pijane dziecko we mgle.djvu/167

Ta strona została uwierzytelniona.

każdy z nich podał listę rzeczy odpowiadających jego potrzebom i upodobaniom. Prezent, który wyraża tylko dobre chęci dającego, jest prezentem zmarnowanym. Przy sposobności serdeczne dzięki za małe — rozmiarami — arcydzieło: „List otwarty do pani Izy“...
„Wdzięczna czytelniczka, która nie wie co pan lubi“.
(Droga Pani, zaraz pani opowiem moje potrzeby. Trzeba mi — i bardzo trzeba — zbiorowego wydania Stendhala, którego nie mogę sobie zafundować. Jest to wydanie księgarni Honoré Champion, wypuszczone niegdyś na zasadzie subskrypcji, i duszone obecnie przez wydawcę „na pasek“: 25 dotychczasowych tomów można u niego dostać okazyjnie (jakoby po zmarłych abonentach) za skromnych 5.500 — pięć tysięcy pięćset! — franków francuskich. Zapłaciwszy tę kwotę, otrzymuje się dotychczas sowę tomy i prawa subskrybenta do nabywania dalszych. A bez tego wydania niepodobna dziś pracować nad Stendhalem. Oto przykład kłopotów literata! Ale osełkę masła też wezmę. Chodzi o serce).
List od p. Ireny S., która namawia mnie, abym wygłaszał odczyty i pyta:
...czyby to nie było skutecznym środkiem zapobiegawczym na „uremję talentu“ i czy nie przyniosłoby Panu więcej, niż „rozmawianie na kompletach po 100 złotych za godzinę?“ Bo tych parę słów o „balzakizowaniu się“ pana Bouteron to było — tak mało!
Niech mi pan wierzy, że to bardzo przykro dla kobiety młodej, zrobionej na ładną i troszkę popsutej przez powodzenie, pisać list do mężczyzny ze świadomością, że list ten będzie napewno wrzucony do kosza! Więcej ciepła, panie Boyu!