Strona:PL Tadeusz Boy-Żeleński - Pijane dziecko we mgle.djvu/172

Ta strona została uwierzytelniona.

Kiedy byłem w teatrze w Związku Kolejarzy na śpiewnych Andrzejkach (którym nawiasem mówiąc, brak owej miłej prostoty cechującej Wesele na Kurpiach), zaproponowano mi w antrakcie obejrzenie bibljoteki Związku Kolejarzy i wogóle całego gmachu. „Wziął pan dwadzieścia flaszek wódki — mówi do mnie z odcieniem żalu gospodarz Związku — przesłanych panu, jak się pan sam przyznał, za pochwalenie Monopolu Spirytusowego, który, mając miljon złotych dziennie na czysto, zakupił parę szafek z książkami; cóżby pan dopiero powinien za wrzask uczynić, gdy pan zobaczy to co zrobili kolejarze! I wszystko zrobili sami: w epoce gdy każdy skądś brał, gdy każdy pukał do kasy rządowej lub kołatał o pożyczki, my nie dostaliśmy znikąd ani grosza: to wszystko zrobił kolejarz polski własnemi składkami“.
Pokazują mi kolejno wszystkie szczegóły domu; mam wrażenie, że wchodzę w świat bajki. Niema tam zakątka, szczegółu, któryby nie był dziełem sztuki, ucieleśnieniem myśli artysty w szlachetnym materjale. Możnaby rzec, iż robotnik wskrzesza w Polsce gest włoskich magnatów Odrodzenia. I nawet stosunek wytwarza się podobny: gospodarz związku kolejarzy mówi z takiem samem roztkliwieniem o kaprysach architekta Millera lub prof. Jastrzębowskiego, z jakiem papież Juljusz II kręcił pieszczotliwie za ucho Benvenuta Cellini, gdy niesforny artysta