Życie ciekawsze jest niżby się zdawało, tylko się go przeważnie nie widzi. Na teraźniejszość nie mamy perspektywy, przeszłość istnieje tylko na papierze. Papier a życie! — tak są podobne do siebie, jak pięść do nosa. Był naprzykład taki żywy człowiek, który się nazywał Zygmunt Sarnecki. Co zostało z niego na papierze? Wzmianka w historjach literatury (ur. w r. 1837), że był autorem kilku miernych komedyj. Czyli zostało to, co było w jego egzystencji odpadkiem, deską ratunku. A gdzie złoty młodzieniec, gdzie jego młodość i uroda, gdzie jego żądza życia i blasku? Gdzie te wioski i folwarki, które p. Zygmuś posprzedawał; gdzie te dwa miljony rubli srebrem, które kosztowało go „przetarcie się“ w Paryżu; gdzie te lansiery i menuety tańczone na dworze z cesarzową Eugenją? Tem się historja literatury nie interesuje. Szkoda, sama na tem traci.
Otóż, po ostatnim miljoniku „startym do szeląga“, podstarzały p. Zygmunt wrócił do kraju, i rad nie rad zaczął fruktyfikować nabyty nad