Strona:PL Tadeusz Boy-Żeleński - Pijane dziecko we mgle.djvu/179

Ta strona została uwierzytelniona.

Sekwaną kapitalik kultury artystycznej. Wydawał w Warszawie Echo, potem w Krakowie Świat, coś w rodzaju Tygodnika Ilustrowanego dla Galicji. Ten Świat, jako typowe pismo obrazkowe na miernym poziomie, nie zasługiwałby na pamięć, gdyby nie pewne indywidualne piętno, jakie mu nadał Sarnecki. Goły i zdeklasowany Paryżanin znalazł się niejako poza nawiasem ówczesnego arystokratyczno-hierarchicznego Krakowa, instynktownie tedy ciągnął do młodych. Otworzył im łamy Świata, w sposób zabawnie kłócący się nieraz z resztą „łamów“ tego pisma. Drukowali tam swoje utwory K. Tetmajer, Mirjam i inni. Jednego dnia naprzykład pojawił się tam słynny przekład Mirjama Statku pijanego Artura Rimbaud. Co się działo w umyśle dobrego ziemianina z pod Jasła lub Tarnowa, dla którego poezja takiego Lucjana Rydla była już „dekadencką i niezdrową“, kiedy wyczytał, że „skwarne lipce ciosem swych maczug strącały — ultramaryny niebios we wrzące retorty“, nie wiem, ale to pewne, że pańska ta fantazja Sarneckiego poważnie się odbiła na abonamencie. Czytelnik nie lubi, żeby z niego kpić, Świat upadł, a z nim ostatnie finansowe nadzieje redaktora.
Sarnecki przywiózł z Paryża jeszcze jedno: grzeczność. Był to jeden z najwyszukaniej grzecznych ludzi, jakich znałem. Można powiedzieć, że oddychał grzecznością, elegancją, aż do ostatnich lat, gdy, w czasie wojny, bieda i starość