Strona:PL Tadeusz Boy-Żeleński - Pijane dziecko we mgle.djvu/214

Ta strona została uwierzytelniona.

rowy? A sekretarz? A przemysłowiec, który nie piastuje tej godności czy nie może sobie rościć żadnych pretensji do honoru?
Następuje § 34. Słuchajcie!
Jako zabytek rycerskości średnich wieków, wszyscy autorowie kodeksów honorowych przyznają prawo do dawania i żądania zadośćuczynienia honorowego osobom stanu szlacheckiego bez względu na wymogi z § 30, 32 i 33.
Ten paragraf sformułowany jest nieco wstydliwie:... „zabytek rycerskości... wszyscy autorowie...“ P. Boziewicz niby nie orzeka tu od siebie, jednak nie przeczy ani słowem tym pojęciom i wciela je jako paragraf do swego kodeksu. Tu już zaczynamy się grubo dziwić: żyliśmy w złudzeniach, że jesteśmy państwem demokratycznem i że się cieszymy równością praw obywatelskich, tymczasem widzimy że mechanik musi aż dokonać wynalazku, a przemysłowiec zostać prezesem Izby, aby się zrównać w prawach honoru ze szlacheckim synkiem, który dwóch klas nie skończył? Tak orzeka kodeks honorowy, o którym podano do wiadomości że jest „oficjalnie przyjęty“. Czy to nie jest podważaniem samych podstaw naszego ustroju w duchu junkiersko-szlacheckim?
W dodatku, wedle § 11, ów szlachcic-analfabeta jest dobrze obwarowany: p. Boziewicz zwalnia go od wszelkiego cenzusu naukowego, ale zarzut „nieuctwa“ mieści pomiędzy obrazy ciężkie.