Strona:PL Tadeusz Boy-Żeleński - Pijane dziecko we mgle.djvu/215

Ta strona została uwierzytelniona.

Uniesiony zapałem kodyfikowania honorowo całego świata, p. Boziewicz bierze się zkolei do duchownych. Zwalnia zakonników od obowiązków honorowych, mimo że przyznaje, iż „muszą być w zasadzie uważani za ludzi honorowych“, natomiast księża świeccy,
mogą, aczkolwiek nie muszą, żądać zadośćuczynienia honorowego, w razie zaistnienia obrazy, albowiem żądanie takie nie może być w żadnym wypadku równoznaczne z dążeniem do uzyskania zadośćuczynienia z bronią w ręku. W pierwszej bowiem linji zastępcy honorowi stron obu muszą dążyć do załatwienia sprawy w sposób odpowiedni do warunków i okoliczności, a zatem w danym wypadku bezwzględnie starać się nie dopuścić do starcia orężnego.

Znów podziwiam ścisłość terminów naszego kodyfikatora: „Bezwzględnie starać się...“ jedno określenie wyklucza drugie. „Starać się“ mieści w sobie „domniemanie“, że staranie może się nie udać, a wówczas co? — ksiądz albo musi stanąć na placu, albo mu wyrżną jednostronny protokół? Charakterystycznym rysem „ekspansji pan-honorowej“ jest, że w pierwszym wydaniu[1] tego kodeksu (1919) autor zwolnił wszelkie osoby duchowne od „świeckich obowiązków honoru“, w roku 1927, po dojrzałym snadź namyśle, podciągnął pod nie wszystkich księży nie zakonników. Obawiam się, że trudy autora w tej mierze pozostaną daremne i że księdzu zawsze zostanie odwołanie od Boziewicza do samego Bozi.

  1. Toż samo pierwsze wydanie odsądza od praw honoru homoseksualistów, następne zachowuje co do tego punktu dyskretne milczenie.