Strona:PL Tadeusz Boy-Żeleński - Pijane dziecko we mgle.djvu/51

Ta strona została uwierzytelniona.



NUMERKI.

Nareszcie! Po ośmiotygodniowej niemal tułaczce, powrót do kraju, do siebie samego; po błyskotliwej fikcji, skromna rzeczywistość; po nużącem święcie, błogosławione „codzień“! Takby wracał do Polski pan Mikołaj Rey z Nagłowic, gdyby popełnił kiedy tę lekkomyślność aby ją opuścić.
Podróż z Paryża do Warszawy, to niemal kawał życia. Trzydzieści cztery godzin w wagonie! To też z pewnym niepokojem oczekuje się, kogo los zdarzy za towarzysza przedziału. Tym razem los był mi łaskawy: moim towarzyszem podróży był młody dyplomata, syn najwyższego dostojnika Rzplitej; towarzystwo równie miłe jak zaszczytne. Zawiązuje się gawęda, o tem, o owem, o dziwnych kolejach jakie ludziom kazały przebyć te ostatnie lata, o niespodziankach egzystencji, o koziołkach nieoczekiwanych karjer, powołań. Spotykamy się z moim towarzyszem na jednym gruncie: bakterjologji. Obaj przechodziliśmy tę szkołę, obaj robiliśmy doświadczenia nad aglutynacją zdechłych bakteryj, i gawędzimy