Strona:PL Tadeusz Boy-Żeleński - Pijane dziecko we mgle.djvu/53

Ta strona została uwierzytelniona.

borczy), a to wpadłeś! On to z pewnością ojcu opowie. Skompromitowałeś siebie, redakcję, nasz poziom intelektualny. Skąd ci się wzięła ta dwudziestka piątka?
— Przeciem zawsze słyszał, że jest dobra...
— Była dobra, ośle kwadratowy, ale w zeszłym roku i do Rady miejskiej. Teraz jest fatalna.
— A któraż teraz jest dobra?
— Jedynka, idjoto, jedynka.
Doskonale, idę z szczerego serca głosować na jedynkę. Ale zadumałem się nad dwiema rzeczami. Po pierwsze, czy dobra jest dla rozwoju umysłowości ludzkiej ta szalona mechanizacja, która jest znakiem chwili? Weźmy choćby te wybory. Niema ludzi, są tylko numerki; z obrazem danego numerku wiążą się, na przeciąg paru miesięcy, wszystkie namiętności, wierzenia, nadzieje; czyni się z niego symbol, niemal świętość. I kiedy się już dokonał ten proces mechanizacji, kiedy się wbiło do głowy anielskość jednego numerku a szatańskość innego, naraz, przy najbliższej okazji, numerki się zmieniają, znaczenie staje się inne. Jeżeli ja, liczący się bądź co bądź do tak zwanej inteligencji, mogłem paść ofiarą tego bałamuctwa, cóż dopiero mówić o prostaczkach? Czy w takich okolicznościach wybory nie stają się szkołą ogłupienia, zamiast być szkołą wychowania politycznego, gdy, zamiast utrwalać nazwiska obywateli godnych aby im powierzyć losy kraju, utrwalają