jącego namaszczonym głosem subtelne złośliwości, grałby u nas Stanisławski; że ten sprężysty podprefekt a najmilszy kompan z Cognac to nasz Fritsche, etc. Pałac papieski w Avinjonie pokazywał mi najlepszy jego znawca, zarazem fabrykant lukrecji, poczem, po ślicznej turze autem nad brzegami Rodanu, zawiózł mnie do swojej świeżo założonej wytwórni tekturowych pudełek na cukierki, z której jest bardzo dumny, i wreszcie na obiad do swej podmiejskiej rezydencji: znów teatr, scena obrotowa z dekoracjami Frycza!
W Angers jem śniadanie z samym panem Cointrau. „Panie, mówię mu, jest pan u nas w Polsce jednem z najpopularniejszych nazwisk, ale nikt nie wie, że Cointrau to człowiek, wszyscy myślą, że to miasto“. — Pan Cointrau, sympatyczny dryblas w sile wieku, wzdycha: „Tak, to moja tragedja; mój produkt mnie zabija, jestem na całe życie dla wszystkich Cointrau triple-sec. A przecież i ja jestem człowiekiem, i ja mam serce“... Na pociechę Cointrau kandyduje na posła do Izby.
Zmiana dekoracji: miała mieścina Le Mans. Rasowy stary pan, emerytowany pułkownik, wiezie mnie z dworca wprost do siebie. Za kwadrans gawędzimy w najlepsze: pułkownik zwierza mi się ze swoich bolączek, jest wierzącym katolikiem, a sympatyzuje z ruchem monarchistycznym: i oto znalazł się na rozdrożu, trzeba mu
Strona:PL Tadeusz Boy-Żeleński - Pijane dziecko we mgle.djvu/59
Ta strona została uwierzytelniona.