Strona:PL Tadeusz Boy-Żeleński - Pijane dziecko we mgle.djvu/62

Ta strona została uwierzytelniona.

dzimy na plac przed kadetrę. Pokazują mi osobliwość: na frontonie katedry, przebudowanym przez Niemców w r. 1903 i zdobnym w posągi proroków, widnieje cesarz Wilhelm jako prorok Daniel, tak się kazał wyrzeźbić! Stoję długo przed tym pomnikiem ludzkiego szaleństwa z jakiemś niesamowitem uczuciem: w innych okolicznościach śmiałbym się może, ale w tej chwili budzi to we mnie grozę. To łatwe do pojęcia: tego samego dnia rano zwiedzałem pobojowisko Verdun, chodziłem po kurytarzach tragicznego fortu Vaux, zdobywanego i odbieranego kilka razy; w tych kurytarzach, szerokich ledwie na łokieć, ciemnych, walczyli obrońcy Verdun na noże, na ręczne granaty, pięć dni i pięć nocy bez przerwy... Widziałem pustkowia, gdzie od czasu do czasu stoi kamienna kolumna z napisem: w tem miejscu znajdowała się wieś taka a taka. Cmentarzysko, które pochłonęło miljon dwakroć ludzi. Oglądałem mauzoleum Douaumont, przed którem ciągnie się jak okiem sięgnąć winnica niziutkich krzyżów. I dlatego dreszcz mnie przechodzi, kiedy patrzę na tego proroka Daniela z podczesanemi do góry wąsami; ta figura i cmentarz Verdun to wszak dwie fizjognomje jednej i tej samej rzeczy: oto, co może sprawić błazeństwo jednego człowieka przetłómaczone na język armat.
A oto prawa życia! Kiedy się dowiedziałem, że mam mówić w Verdun, przyjąłem to z uczu-