Dyrektorka Sèvres, figura całą gębą, oficer Legji, była obecna w zeszłym roku na mojem przyjęciu w Sorbonie (patrz „W Sorbonie i gdzieindziej“), zasiadała między matadorami na estradzie. Od tej chwili, powzięła gwałtowne, rzekłbym perwersyjne życzenie: abym przyjechał powtórzyć moją Spowiedź dla jej dziewcząt. Ponieważ pani Roza Bailly jest też ex-sewrienką, porozumiały się z łatwością; „Różyczka“ obiecała mnie dostawić.
Wieczorem, w oznaczony dzień, wybraliśmy się razem z Różyczką do Sèvres: dwadzieścia minut drogi koleją od Paryża. Jedziemy w pysznych humorach, po studencku chrupiemy czekoladę, i cieszymy się tą wyprawą. Co do mnie, przyznaję się, mam trochę emocji. Jest już zupełnie ciemno, kiedy wysiadamy z pociągu. Na dworcu czeka nas profesorka Sévres, sympatyczna panna Strescher, którą znam z pobytu zeszłorocznej wycieczki Les Amis de la Pologne w Warszawie. Ze stacji droga wiedzie przez ogromny park. Zakład — szczegół nie pozbawiony pikanterji — mieści się w pałacyku wzniesionym przez Ludwika XV dla pani de Pompadour. W parku noc zupełna; ścieżki biegną krętym spadkiem w dół, od czasu do czasu przechodzi się wodę po kamiennych kładkach. Obie panie wyjmują ślepe latarki, inaczej niepodobnaby iść. Mam uczucie, że mnie prowadzą do seraju; i potrosze jest to seraj naukowy, w którym
Strona:PL Tadeusz Boy-Żeleński - Pijane dziecko we mgle.djvu/66
Ta strona została uwierzytelniona.