Strona:PL Tadeusz Boy-Żeleński - Pijane dziecko we mgle.djvu/68

Ta strona została uwierzytelniona.

Setka z górą młodych główek łyka mnie oczyma. Przed tą podwójną setką oczu, mimo starannego stroju, mam uczucie że jestem nagi; omal że się nie osłaniam rękami. Pani Bailly przedstawia mnie w ciepłych słowach, poczem drżącym nieco głosem zaczynam. Mówię im, że czuję się onieśmielony; że mnie uprzedzono iż znajdę się przed najsubtelniejszem, ale najtrudniejszem, najbardziej krytycznem audytorjum w całej Francji. (I to jest poniekąd prawda: te dziewczyny, przywykłe codzień nicować największe autorytety nauki, mają wyostrzony zmysł krytyczny i poczucie śmieszności). Widzę, że nieśmiałość moja i ten wstęp robią dobre wrażenie: świadczy o tem dość życzliwy szmerek. Za parę minut pierwszy wybuch śmiechu; lody złamane; panienki patrzą na mnie coraz milej, coraz częściej przerywają śmiechem, oklaskami. Kiedy kończę wśród frenetycznych braw, czuję że jesteśmy już dobrymi przyjaciółmi, że niema sekretu któregoby mi nie zwierzyły na ucho te miłe dziewczęta. Krótkie podziękowanie przełożonej, okrzyk „Vive la Pologne”, który powtarza setka młodych głosów, i — koniec ceremonji.
Część druga: polskie filmy, które Różyczka przywiozła z Polski i które produkuje z powodzeniem po całej Francji. Wielki sukces odnosi tutaj uroczystość ku czci Reymonta w Wierzchosławicach; dziewczęta bawią się szczerze tym oryginalnym obchodem. I ja się bawię, oglądając